Wiadomo, że zarówno planowana ustawa, jak i ta obecna jest wynikiem nacisków kościoła.
Laickość państwa, jak i sekularyzm jest w Polsce niestety pustosłowiem.
Mogłabym wiele napisac na ten temat, ale myślę, że po prostu wkleję tekst Eli Grabarczyk-Ponimasz, autorki świetnej stronki:
www.scenki.blogspot.com
na której znaleźć można wiele absurdów życia codziennego. Polecam.
A pod tekstem Autorki podpisuję się wszystkimi kończynami!
"Przewodniczący Episkopatu stwierdził, że nie rozumie dlaczego ma być zabijany człowiek, wyłącznie z tego powodu, że został poczęty na skutek gwałtu bądź dlatego, że badania prenatalne wykazały u niego niepełnosprawność1).
Odpowiadam: dlatego, że dziecko powinno być wychowywane przez rodziców, którzy go chcą i kochają. Czy to Przewodniczący Episkopatu będzie chodził w ciąży, w którą zaszedł w wyniku gwałtu? Czy Przewodniczący Episkopatu będzie wychowywał to dziecko nienawidząc jego biologicznego ojca? Z miłością? Czy to Przewodniczący Episkopatu zaryzykuje swoim życiem i zdrowiem, będąc zmuszony do donoszenia ciąży, która jego życiu zagraża? Czy to Przewodniczący Episkopatu będzie łożył na jego rehabilitację i zawiesi całe swoje życie, bez nadziei na poprawę, za to do końca? Nie? To może niech głos zabiorą te, które będą musiały, jeśli ustawa wejdzie w życie.
Przewodniczący Episkopatu uważa, że istniejące prawo wymaga poprawy, ale czy to się stanie, zależy wyłącznie od sumień posłów i senatorów, w których rękach to spoczywa1).
Odpowiadam: Nie, Panie Przewodniczący, to nie ich sumienie powinno decydować, ponieważ to prawo nie będzie dotyczyć posłów i senatorów. Oni, podobnie jak Pan Przewodniczący, nie będą stali przed takim dylematem. Przed tym dylematem stanie sumienie kobiety, która zajdzie w ciążę będącą wynikiem gwałtu, zagrażającą jej życiu lub w wyniku której ma urodzić dziecko obarczone wadami i to ona musi ten dylemat rozwiązać oraz mieć prawo go rozwiązać zgodnie z własnym, a nie posła, senatora i Pana Przewodniczącego Episkopatu, sumieniem.
Nie da się prawem regulować sumień. Nie powinno się czynić prawem obowiązującym wszystkich obywateli poglądów pewnej opcji religijnej. Te poglądy powinny być głoszone z ambony, a nie zza stołu sędziego. Jeśli Pan przewodniczący chce mieć rząd dusz, niech Pan Przewodniczący przekona swoich wiernych bez pomocy paragrafów.
Nie, nie jestem zwolenniczką aborcji. Uważam, że są inne, lepsze metody, aby nie mieć dziecka, jeśli się go nie chce. Korzystam z nich. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym w ciążę mimo wszystko zaszła i przed takim dylematem w swoim życiu stanęła, dlatego odkąd zaczęłam życie seksualne dbam, aby nie być do dokonywania takiego wyboru zmuszoną. Jestem przeciwniczką aborcji. Więc pewnie bym jej nie zrobiła. Ale gdybym zaszła w ciążę, chciałabym ową możliwość wyboru mieć i móc dokonać go świadomie. Nie uzurpuję sobie też prawa do zmuszania innych, by wybierali tak jak ja, bo to nie ja będę ich dzieci nosić, wychowywać i borykać się z ich kłopotami. Dlatego jestem zwolenniczką edukacji seksualnej, antykoncepcji i dostępu do badań prenatalnych oraz zwolenniczką prawa każdej z osobna kobiety do dokonania własnego wyboru.
Czyjeś sumienie się z tym nie zgadza? To proste: jeśli jesteś przeciwnikiem aborcji, to jej sobie nie rób."
Tu już chyba nic nie można dodać.
Pozdrawiam